Niejedną jeszcze paranoję
Przetrzymać przyjdzie
Robiąc swoje!
Kochani, róbmy swoje!
Róbmy swoje!
Żeby było na co wyjść!
Umie przebaczać, umie drwić,
pod płotem spać, na wiarę żyć,
na dworcu piwo z tobą pić –
polska miłość.Tylko czemu, gdy jest właśnie taka,
to w piosenkach swych wciąż musi płakać,
a gdy patrzą, źle gra wielką damę,
a gdy mówi o sobie, to kłamie?Czemu twierdzi, że ciągle ma czas,
sprawdza raz, drugi raz, trzeci raz,
co by prawdę jej mówić szkodziło?
Ech, ta miłość, polska miłość.
Czasem facetów, by mieć to z głowy, ktoś tam przerzuci
do jakiejś sprawy, co jest na oko nie do popsucia…Już się prężą mózgów szeregi, wzrok się pali,
już widzimy, żeśmy kolegi nie doceniali.A oni myślą w ciszy domowej czy w mózgów treście:
„Co by tu jeszcze spieprzyc, Panowie? Co by tu jeszcze?”
Bo przecież jest
Nie jeden szlak
Gdzie trudniej iść
Lecz idąc tak
Nie musisz brnąć
W pochlebstwa dym
I karku giąć
Przed byle kim
Rozważ te myśl
A potem idź
Idź swoja drogą
Jeszcze w zielone gramy, chęć życia nam nie zbrzydła
Jeszcze na strychu każdy klei połamane skrzydła
I myśli sobie Ikar co nie raz już w dół runął
Jakby powiało zdrowo, to bym jeszcze raz pofrunął
Jeszcze w zielone gramy, choć życie nam doskwiera
Gramy w nim swoje role naturszczycy bez suflera
W najróżniejszych sztukach gramy, lecz w tej, co się skończy źle
Jeszcze nie, długo nie!
Byłaś ze mną cały PRL,
Potrafiłaś bić się i wykłócać,
Dziś Ci muszę śpiewać jak Jacques Brel:
„Nie opuszczaj mnie i nie porzucaj!”
Bo o wolność cały PRL
Bił się umysł Twój, i czyn, i słowa,
Dziś, gdy prawie osiągnęłaś cel,
To mi mówisz, że chcesz emigrować…
Ogrzej mnie,
Zażarta na ten świat niezgodo,
Z którą rozstałem się tak młodo
Powróć, ogrzej mnie!
Rozżarz mnie
Chwilo szaleństwa i radości
Mej tożsamości, niezmienności
Dowiedź – rozżarz mnie!